Forum Zawsze po stronie Narodu! Strona Główna
Dekomunizacja, lustracja ?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zawsze po stronie Narodu! Strona Główna -> STRATEGIA DLA POLSKI
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
narodowiec9
Administrator


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malopolska

PostWysłany: Nie 10:59, 23 Sty 2011    Temat postu: Dekomunizacja, lustracja ?

Celem nadrzędnym jest przeprowadzenie w Polsce ogónonarodowej dekomunizacji i lustracji, która pozwoli oczyścić struktury administracji państwowej z pasożytniczych elementów. Elementem usuwania pasożytniczych elementów z polskiej gospodarki, jest pociągnięcie do odpowiedzialności ludzi, odpowiedzialnych za wysprzedaż majątku narodowego w latach 1990 - 2010.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
narodowiec9
Administrator


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malopolska

PostWysłany: Pią 11:55, 28 Sty 2011    Temat postu:

Artykuł poniższy prezentuje jako część problematyki lustracji, dekomunizacji w Polsce :

W komunistycznej bezpiece Żydzi zajmowali niemal połowę stanowisk

W kierownictwie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Żydzi zajmowali niemal połowę stanowisk.

Przez lata w historiografii polskiej obowiązywał powszechny pogląd, zgodnie z którym teza o nadreprezentacji Żydów w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa jest mitem. Gdy jednak podjęto badania nad narodowością kadr “bezpieki” w oparciu o przechowywane w Instytucie Pamięci Narodowej akta osobowe funkcjonariuszy, i opublikowano dane statystyczne, okazało się, że blisko 40 proc. kierowniczych stanowisk Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego zajmowali oficerowie pochodzenia żydowskiego.

Wynik naukowych ustaleń nie spotkał się jednak z uznaniem środowisk opiniotwórczych, dla których uzyskany efekt badań świadczył jedynie o… antysemityzmie ich uczestników.
Równolegle z analizą kadr aparatu bezpieczeństwa prowadzono studia nad obsadą personalną innych struktur tworzących stalinowski aparat represji: wojskowego i powszechnego wymiaru sprawiedliwości, Informacji Wojskowej, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Milicji Obywatelskiej czy wchodzącego w skład MBP więziennictwa. W każdym przypadku liczba oficerów pochodzenia żydowskiego w sprawowaniu funkcji kierowniczych wynosiła od kilku do kilkudziesięciu procent, a badań dokonano w odniesieniu do czasu, gdy Żydzi stanowili niespełna 1 proc. ludności Polski.
Od początku budowy systemu komunistycznego tworzący go napotkali ogromne problemy związane z koniecznością sformowania obsady personalnej powstających stanowisk aparatu władzy. Bazą kadrową dla rządzących stały się środowiska partyzantów Gwardii i Armii Ludowej oraz przedwojennych działaczy komunistycznych, wśród których znaczny odsetek stanowili Żydzi. Część z nich okres wojny przeżyła w Związku Sowieckim i po 1944 r. z silnym zaangażowaniem usiłowała przeszczepić nad Wisłą tamtejszą ideologię. Ich liczbę zwiększyli ci spośród ocalałych z holokaustu, którzy w nowym ustroju politycznym widzieli szanse na realizację własnych – prywatnych i narodowych – interesów. Nagrodą za akces znacznej części społeczności żydowskiej do procesu budowy systemu komunistycznego były eksponowane etaty w aparacie władzy i systemie represji oraz związane z nimi profity. W powszechnej opinii symbolem udziału Żydów w tworzeniu stalinizmu w Polsce stała się służba wielu z nich w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa.

Wbrew intencjom przypisywanym historykom zgłębiającym to zagadnienie, badania nad narodowością kadr “bezpieki” nie obejmują jedynie jednej nacji. Stanowią element szeroko zakrojonych studiów nad całością budowy i funkcjonowania tajnej policji politycznej komunistycznego państwa polskiego, w tym nad jej obsadą personalną, gdzie pochodzenie narodowościowe funkcjonariuszy jest tak samo ważne, jak ich pochodzenie społeczne czy wykształcenie. Dająca się już dziś zdefiniować teza o “internacjonalistycznych kadrach bezpieki” w Polsce powstała w oparciu o analizę głównie ich akt osobowych, z których wynika, że w latach 1944-1956 obok oficerów sowieckich pracowali przedstawiciele narodowości: polskiej, żydowskiej, białoruskiej, ukraińskiej, litewskiej, a nawet niemieckiej i greckiej.

Polityczna poprawność a statystyka
Wstępujący do UB Żydzi nie ukrywali swego pochodzenia. We własnoręcznie wypełnianych ankietach personalnych w rubryce “narodowość” wpisywali zazwyczaj “żydowska”. Dane takie ujawniali nawet ci, którzy już w okresie międzywojennym zerwali związki ze środowiskiem żydowskim i stali się gorącymi zwolennikami idei komunistycznej. Deklarację światopoglądową ujawniano natomiast w rubryce “wyznanie”, gdzie obok powszechnie używanego terminu “niewierzący” nie brakowało określenia “mojżeszowe”.

O pozycji funkcjonariuszy pochodzenia żydowskiego w ministerstwie, ale też o ich postrzeganiu w społeczeństwie decydowały dwa zasadnicze czynniki. Pierwszy dotyczył ich liczby w “bezpiece”; drugi zaś zajmowania przez nich eksponowanych stanowisk. Jesienią 1945 r. doskonale zorientowany w sprawach “bezpieki” w Polsce sowiecki doradca przy Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego płk Nikołaj Seliwanowski w raporcie do Moskwy informował, że połowę stanowisk kierowniczych w MBP zajmują Żydzi, a w całym ministerstwie ich odsetek sięga 18,7 procent. Zapewne nawet on się nie spodziewał, że tak duża liczba oficerów pochodzenia żydowskiego w centrali aparatu bezpieczeństwa będzie się nadal zwiększać. W kolejnych latach udział Żydów polskich w kierowniczych strukturach MBP stale rósł, ostatecznie przekroczył 37 procent. Wśród 450 osób pełniących najwyższe funkcje w MBP (dyrektorów i zastępców dyrektorów departamentów, kierowników samodzielnych wydziałów) pochodzeniem żydowskim legitymowało się 167 oficerów.

Na czele ministerstwa stał gen. Stanisław Radkiewicz, wspomagany m.in. przez wiceministrów: Romana Romkowskiego (Menasze Grynszpana) i Mieczysława Mietkowskiego (Mojżesza Bobrowickiego). W okrytej ponurą sławą centrali “bezpieki” wyżsi oficerowie o żydowskich korzeniach kierowali: kadrami – Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), śledztwami – Józef Różański (Goldberg), finansami – Edward Kalecki (Ela Szymon Tenenbaum), ochroną zdrowia – Kamil Warman, Leon (Lew) Gangel, Ludwik (Salomon) Przysuski, cenzurą – Michał Rosner, Hanna Wierbłowska, Michał (Mojżesz) Taboryski, Biurem Prawnym – Zygmunt Braude, Witold Gotman, konsumami – Feliks (Fiszel) Goldsztajn, Centralnym Archiwum MBP – Jadwiga Piasecka, Zygmunt (Nechemiasz) Okręt, Biurem Wojskowym – Roman Garbowski (Rachamiel Garber) oraz Departamentami: I – Józef Czaplicki (Izydor Kurc), Julian Konar (Jakub Julian Kohn), II – Leon (Lejba) Rubinstein, Michał (Mojżesz) Taboryski, III – Józef Czaplicki (Izydor Kurc), Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), IV – Aleksander Wolski (Salomon Aleksander Dyszko), Józef Kratko, Bernard Konieczny (Bernstein), V – Julia Brystiger, VI (więziennictwem) – Jerzy Dagobert Łańcut, VII – Wacław Komar (Mendel Kossoj), Zygmunt (Nechemiasz) Okręt, Marek Fink (Mark Finkienberg), X – Józef Światło (Izaak Fleischfarb), Henryk Piasecki (Chaim Izrael Pesses).
Niższymi strukturami MBP – wydziałami, kierowali wówczas m.in.: Anatol (Natan) Akerman, Marian Baszt, Mieczysław (Mojżesz) Baumac, Jan Bernstein, Adam Bień (Bajn), Ignacy Bronecki, Izrael Cwejman, Tadeusz (Dawid) Diatłowicki, Michał (Holzer Maurycy-Aron) Drzewiecki, Michał (Mojżesz) Fajgman, Leon Fojer (Feuer), Tadeusz Fuks, Edward (Eliasz) Futerał, Artur Galewicz (Glasman), Henryk Gałecki (Natan Monderer-Lamensdorf), Łazarz Gejler, Jakub Glidman, Leon Goryń, Karol Grabski (Hertz), Helena (Gitla) Gruda, Borys (Boruch) Grynblat, Józef Gutenbaum, Herman Halpern, Henryk Jabłoński (Chaim Grinsztajn), Michał Jachimowicz, Zbigniew Józefowicz, Bronisława Juckier, Leon Kesten, Abram Klinberg, Leon Klitenik, Ignacy Krakus, Michał-Emil Krassowski, Mieczysław Krzemiński (Mojżesz Flamenblaum), Icek Lewenberg, Mieczysław Lidert (Erlich), Juliusz Litoczewski, Kazimierz Łaski (Cygier), Samuel Majzels, Ignacy Makowski, Aleksander Marek (Markus) Malec, Walenty Małachowski, Ignacy Marecki, Marian (Mojżesz) Minkendorf, Bronisław Nechamkis, Artur Nowak (Abraham Lerner), Jerzy Nowicki (Lipszyc), Dawid Oliwa, Róża (Gina) Poznańska, Stanisław Rothman, Mieczysław (Moralich) Rubiłłowicz, Irena Siedlecka (Regina Reiss), Michał (Mowsza) Siemion, Wolf Sindel, Zygmunt Skrzeszewski (Salomon Halpern), Marceli Stauber, Józef Stępiński, Ernest Szancer (Schanzer), Ignacy Szemberg, Antonina Taube-Knebel, Juliusz Teitel, Adam (Abram) Wein, Salomon Widerszpil, Józef Winkler (Szaja Kinderman), Stanisław Witkowski (Samuel Eimerl), Roman Wysocki (Altajn), Edward Zając, Marek Zajdensznir, Maria Zorska, Emanuel Żerański.

W tym samym czasie, w rozbudowanym systemie więzień i obozów liczącym 179 więzień i 39 obozów pracy, stanowiska naczelników i komendantów zajmowali: Salomon Morel – komendant obozów w Świętochłowicach-Zgodzie (1945) i Jaworznie (1948-1951), naczelnik więzień m.in. w Opolu (1945-1946), Katowicach (1946-1948) i Jaworznie (1951); oraz Mieczysław (Moszek) Flaum – komendant obozu we Włocławku (1945-1946) i Mielęcinie (1946); Beniamin Glatter – naczelnik więzienia w Goleniowie (1949); Franciszek (Efroim) Klitenik – naczelnik więzienia we Wrocławiu (1946-1947), Dzierżoniowie (1947-1951) i Łodzi (1951-1958), Henryk Markowicz – naczelnik więzienia przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu (1945-1946), Sewer Rosen – naczelnik więzienia w Barczewie (1947-1951), Oskar Rozenberg – naczelnik więzienia w Potulicach (1951-1954), Kazimierz Szymanowicz – naczelnik więzienia w Rawiczu (1945-1947) i Saul Wajntraub – naczelnik więzienia w Kłodzku (1948-1951) i więzienia nr III w Warszawie (1951-1954).

Znaczący procent (13,7) oficerów pochodzenia żydowskiego znalazł się także wśród szefów i zastępców szefów Wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego/ Wojewódzkiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Najwięcej z nich znalazło zatrudnienie w wojewódzkim UB we Wrocławiu, gdzie wśród osiemnastu zastępców szefów WUBP/ WUdsBP sześciu (33 proc.) było Żydami: Władysław Wątorek (Adolf Eichenbaum), Jan Stesłowicz (Lemil Katz), Adam Nowak (Adaś Najman), Adam Kornecki (Dawid Kornhendler), Eliasz Koton i Karol Grad, a w niektórych wydziałach i sekcjach urzędu przedstawiciele tej narodowości stanowili niekiedy 1/3 ich całego stanu osobowego. Zjawisko takie występowało np. w Wydziale ds. Funkcjonariuszy, Wydziale V, VIII i Gospodarczym.
W latach 1945-1956 poszczególnymi wydziałami kierowali: personalnym – Leonarda Opałko (Lorka Nadler) (1945-1946); I – Roman Wysocki (Altajn) (1950-1951); V – Józef (Jefim) Gildiner (1951-1952); X – Józef (Jefim) Gildiner (1952-1954); “A” – Edward Last (1946); śledczym – Antoni Marczewski (1946-1947), Feliks Różycki (Rosenbaum) (1950-1952); Wydziałem ds. Funkcjonariuszy – Bronisław Romkowicz (Maks Bernkopf) (1946-1947); Sekcją Finansową – Stanisław Ligoń (Lemberger) (1949-1954); Służbą Mundurową – Arnold Mendel (1949-1950). Stanowili oni także trzon istniejącej przy WUBP komórki partyjnej PPR/PZPR (Jefim Gildiner, Karol Grad, Zygmunt Kopel, Henryk Lubiński, Grzegorz Rajman, Felicja Rubin) – 26 proc. w 1954 roku.

Podobną, wynoszącą 30 proc. statystykę, można dostrzec w gronie kadry kierowniczej powiatowego UB w Dzierżoniowie. Na jej wielkość wpływ miało piastowanie urzędu szefa przez: Artura Górnego (1946-1947); Michała (Mojżesza) Wajsmana (1947-1948) i Adama Kulberga (1951-1954). Jeszcze wyższy odsetek wystąpił na stanowiskach ich zastępców, wśród których trzy z ośmiu etatów zajmowali oficerowie żydowscy: Edward Last (1945-1946), Adam Kulberg (1950-1951) i Izaak Winnykamień (1952).

Od sprawcy do ofiary
Łącznie w latach 1945-1956 we wszystkich komórkach tylko wojewódzkiego UB na Dolnym Śląsku pracowało ponad 500 osób pochodzenia żydowskiego. Pytanie o pełną liczbę zatrudnionych w aparacie bezpieczeństwa Polski Ludowej/ PRL pozostaje nadal otwarte, podobnie jak problem związany z próbą określenia świadomości narodowej oficerów “bezpieki”, wśród których część już przed wojną manifestacyjnie odcinała się od swych żydowskich korzeni. Oderwani od rodzimego środowiska deklarowali swą polskość i światopogląd materialistyczny, w których wiarę głęboko zachwiały dopiero wydarzenia 1968 r., gdy w wyniku antysemickiej nagonki 1968 r. kilkanaście tysięcy polskich Żydów zostało zmuszonych do opuszczenia kraju. Ich wyjazd upowszechnił na świecie pogląd o ksenofobicznej Polsce i rzekomym antysemityzmie jej mieszkańców. Milczeniem pomija się przy tym fakt, że całą operację przeciwko Żydom zorganizowali ich niedawni towarzysze z “bezpieczeństwa”, a pośród wyjeżdżających do Izraela znalazło się kilkuset niedawnych sekretarzy partii, stalinowskich sędziów i prokuratorów, oficerów Informacji Wojskowej, Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa.

Żaden z nich nigdy nie poniósł odpowiedzialności za dokonane czyny, a nieliczne próby doprowadzenia do ekstradycji osób oskarżonych o zbrodnie stalinowskie każdorazowo kończyły się niepowodzeniem. Wymownym komentarzem do tej sytuacji może być fragment uzasadnienia sporządzonego przez Ministerstwo Sprawiedliwości Izraela z 5 czerwca 2005 r., odmawiającego zgody na ekstradycję do Polski Salomona Morela: “…uważamy, iż nie ma żadnych podstaw do przedstawienia Morelowi zarzutów popełnienia poważnych przestępstw, nie mówiąc już o ‘ludobójstwie’ czy ‘zbrodniach przeciwko narodowi polskiemu’. Jeżeli już, to wydaje się nam, że Morel i jego rodzina byli ewidentnie ofiarami zbrodni ludobójstwa popełnionych przez hitlerowców i Polaków z nimi współpracujących”.

Dr hab. Krzysztof Szwagrzyk

Autor jest historykiem, naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN we Wrocławiu.

Za: Nasz Dziennik, Piątek, 28 stycznia 2011, Nr 22 (3953) (" Nie tylko Morel")


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
narodowiec9
Administrator


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malopolska

PostWysłany: Pią 13:58, 28 Sty 2011    Temat postu: Konfidenci

Współpraca z bezpieką jest tajemnicą skwapliwie skrywaną, zwłaszcza, jeśli dotyczy osób z pierwszych stron gazet. Gdy prawda wychodzi na jaw, byli konfidencji najczęściej idą w zaparte, mnożąc argumenty, mające świadczyć o ich niewinności. Najczęściej stosowana taktyka polega na próbach przekonania opinii publicznej o rzekomo samowolnym działaniu funkcjonariuszy SB. Ci, których mało chwalebna przeszłość jest ujawniana, najczęściej bronią się w ten sam sposób:- Nie mogłem być tajnym współpracownikiem, bo nie podpisałem zobowiązania, nie wiedziałem, że byłem zarejestrowany, nie wiedziałem, że nadali mi pseudonim.
Zgodnie z procedurami SB podpisanie zobowiązywania nie było warunkiem nawiązania współpracy. Tuż po wojnie, istotnie, starano się uzyskiwać pisemną deklarację współpracy, ale już u schyłku lat 40. podchodzono do tego bardziej elastycznie. Umożliwiano zatem funkcjonariuszom samodzielną decyzję czy w danym przypadku można dążyć do uzyskania pisemnego zobowiązania, czy poprzestać na zgodzie ustnej. Gdy uznano, że próba wyegzekwowania dokumentu zniechęci lub wystraszy konfidenta, pozostawano zwykle przy deklaracji ustnej. Uznawano, że formalizacja współpracy następuje przez wykonanie zlecanych zadań i przekazywanie informacji. Mitem jest przekonanie, że konfidencji sporządzali donosy własnoręcznie. W latach : 70 i 80 większość współpracowników przekazywała bezpiece informacje ustnie. W takim przypadku proponowano nagrywanie rozmowy. Jeśli donosiciel nie wyraził na to zgody, a zarazem nie było możliwości dokonania tajnego nagrania, funkcjonariusz spisywał treść donosu. Mógł on, jeśli współpracownik się na to godził, sporządzać tzw notatkę-dyktat,tzn. notować uzyskiwane wiadomości w czasie spotkania. Mógł też je spisywać po spotkaniu. W dokumentacji tajnych współpracowników często spotyka się informacje, że nie godzą się na własnoręczne pisanie donosów czy na nagrywanie spotkań ze strachu, że materiał może wydostać się poza resort. Wielu konfidentów żyło w przekonaniu,że,jeśli nie sporządzą własnoręcznie donosu, nie będzie dowodów ich współpracy. Pragmatyczni esbecy akceptowali te ograniczenia. Dobre samopoczucie konfidenta było dla nich bezcenne jako zapowiedz lojalnej współpracy.
Nader często używany jest też argument:''Nie byłem współpracownikiem, nawet nie wiedziałem, że mnie zarejestrowali". Stwierdzenia takie bazuje jednak na naszej obecnej wiedzy. W czasach PRL zasady ewidencji operacyjnej stosowane w SB nie były powszechnie znane. Żaden z konfidentów bezpieki, a więc - stosując pojęcia z lat 70 i 80 - tajny współpracownik, kontakt operacyjny, kontakt służbowy czy konsultant, nie wiedział, bo wiedzieć nie mógł, w jakich rejestrach umieszczają go funkcjonariusze SB. Co więcej, można podejrzewać, że nawet dziś, gdy byli konfidencji twierdzą " nie wiedziałem, że mnie zarejestrowali", nie wiedzą, co oznacza rejestracja. Zatem nie mają świadomości, że dane o nich znalazły się w dzienniku rejestracyjnym, a do rozmaitych kartotek włączono kilkanaście kart dających bezpiece pełną wiedzę umożliwiającą skuteczne wykorzystanie danego osobowego źródła informacji. Tym samym nie mają świadomości, że rejestracja umożliwiała wykorzystanie ich przez jednostki SB z całej Polski. Innymi słowy, jeśli tajny współpracownik ps.X został umieszczony w ewidencji operacyjnej, znajdował się w rozmaitych katalogach pozwalających na jak najpełniejsze wykorzystanie sieci agenturalnej. To oznacza, że zadania - za pośrednictwem jego oficera operacyjnego - mogli mu przekazywać esbecy z całej Polski. Nieznajomość procedur rejestracyjnych o niczym zatem nie świadczy. Argument ten jednak łatwo zastosować, pozwala on też byłemu konfidentowi na złożenie szczerej deklaracji. Bo w rzeczy samej nie wiedział, że go zarejestrowali. Wiedział natomiast, że przekazuje informacje, czyli, że współpracuje.
Sprawa pseudonimu agenturalnego była przez funkcjonariuszy bezpieki traktowana elastycznie. W pierwszych latach powojennych uznano, że werbowany konfident obiera go sobie sam. Jednak już na początku lat 50 dopuszczono dwie możliwości : wybór pseudonimu przez werbowanego lub nadanie przez funkcjonariusza dokonującego werbunku. Takie reguły stosowano w kolejnych latach. We wprowadzonej w 1960 r "Instrukcji o pracy operacyjnej" powtórzono wcześniejsze zasady, dodano jednak, że "gdy sytuacja tego wymaga, można odstąpić od zapoznania z pseudonimem tajnego współpracownika, zwłaszcza gdy nie pisze on własnoręcznie doniesień". Te reguły obowiązywały do rozwiązywania SB w lipcu 1990 r.
Pseudonim był tylko narzędziem pozwalającym na zakonspirowanie danych personalnych współpracownika przed innymi funkcjonariuszami resortu. W skrajnych sytuacjach, gdyby materiały operacyjne SB wypłynęły na zewnątrz, miał także uniemożliwić rozszyfrowanie tożsamości konfidenta osobom postronnym. Jeśli donosiciel przekazywał informacje ustnie, a notatki ze spotkań sporządzał funkcjonariusz, to konfident nie musiał znać swojego pseudonimu. Skoro nie sporządzał własnoręcznie doniesień, nie musiał niczego podpisywać. Tym samym pseudonim znali przekazywane bezpiece informacje, albo podpisywali pokwitowania za otrzymane z SB pieniądze.
Osoby, których dowody współpracy się zachowały, najczęściej mówią:''Tak byłem współpracownikiem, ale nie mówiłem nic istotnego, nikomu nie szkodziłem''. Wielokrotnie zwracano już uwagę, że donosiciel nie wiedział, jakie informacje są bezpiece potrzebne. Nie mógł zatem wiedzieć, czy komuś szkodzi, czy nie. Dla bezpieki ważne były nawet najbardziej błahe wiadomości. SB pełniła różne funkcję. Obok represyjnej, równie - a być może nawet większe znaczenie miały: funkcja manipulacyjna oraz informacyjna. Ta ostatnia polegała na zbieraniu szczegółowych wiadomości o osobach, środowiskach uznanych za wrogie wobec komunistycznej dyktatury. Przekazywano je następne instancjom partyjnym, które w ten sposób zdobywały wiedzę o sytuacje w PRL. Należy zatem uznać, że informacji nie ważnych nie było. Każda wiadomość pozwalała na lepsze poznanie ''przeciwnika'',cech charakteru ludzi z danego środowiska, zrozumienie mentalności danej osoby itp. Uzyskanie wielu, z pozoru błahych, danych pozwalało złożyć z takiej mozaiki całość przydatną bezpiece. Czasem byli denuncjatorzy twierdzą:''kontaktowałem się z bezpieką, ale przekazywałem jedynie fałszywe informacje''.Taka teza brzmi szczególnie absurdalnie dla osób, które znają zasady prowadzenia pracy operacyjnej. W tym samym czasie na biurko esbeka spływały dowody jednej, dwu lub większej liczby konfidentów, a także stenogramy z podsłuchów pokojowych czy telefonicznych, fotokopie korespondencyjne, raporty z obserwacji. Jeśli wieć coś się nie zgadzało - któreś ze źródeł kłamało - momentalnie wychodziło na jaw. Formuła ''dałem się, złamać ale prowadziłem z esbekiem grę'', jest jedynie taktyką byłych konfidentów, która miała ich uchronić przed odpowiedzialnością za niegdysiejsze winy. Konfidenci starają się też grać na emocjach odbiorców, twierdząc ''współpracowałem, bo mnie zmusili''. Rzecz jasna zdarzało się, że w latach 70 i 80 pozyskiwano do współpracy za pomocą szantażu. Niemniej takie metody werbunkowe - będące na porządku dziennym w latach 40 i 50 - po odwilży zdarzały się już rzadziej. Esbecy zdali sobie sprawę, że przemoc rodzi opór, a na szantażowanym człowieku nie można polegać. Dlatego wykorzystywano przede wszystkim możliwość kupienia lojalności za pieniądze, pracę, paszport. Dobrze opłacany TW, wdzięczny swemu oficerowi prowadzącemu za '' troskę i gesty uznania'', lepiej wykonywał zadania, niż człowiek złamany i zastraszany. Wszystkie te ''nie wiedziałem'' to najczęściej zasłona dymna, mnożenie wątpliwości, które mają wprowadzić odbiorcę w błąd, czy wzbudzić wątpliwości co do faktu współpracy, no bo skoro nie wiedział. Tymczasem istotą współpracy była gotowość świadczenia usług bezpiece. Prościej powiedzieć ''nie wiedziałem'',''nie szkodziłem'', niż przyznać się ''zdradziłem'',''donosiłem, bo dzięki temu łatwiej mi się żyło''. Znajomość resortowych procedur pozwalała na krytyczną ocenę wypowiedzi byłych współpracowników bezpieki. Kłamstwa powtarzane w dyskusji na temat agentury SB pozwalała obalić książka ''Podręczniki bezpieki. Teoria pracy operacyjnej Służby Bezpieczeństwa w świetle wydawnictw resortowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL (1970-1989 )'', wydana przez Instytut Pamięci Narodowej.
Filip Musiał .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zawsze po stronie Narodu! Strona Główna -> STRATEGIA DLA POLSKI Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy